wtorek, 7 lipca 2015

Czas Dla Mamy

5.30 rano....obudzil mnie placz Corki1. Maz juz wstal, musial wczesniej wyjsc do pracy. To wolam ma latorosl "chodz do nas do lozka, co sie stalo??", odpowiedz "nie moge wstawac i isc, bo jestem malukna <malutka, w jej slowniku>". To pol przytomna zwleklam sie z lozka i dzwignelam moje 18.5kg szczescia, przytargalam do mnie. Dobrze, ze ja nie z tych drobnych i szczuplutkich, inaczej 18.5kg szczescia musialby jednak samo przydreptac. I takim oto sposobem, od placzu zaczelysmy dzien. Zaraz po tym obudzila sie Corka2, umierajac z glodu. Corka1 pretensje, ze siostra ja budzi, a ona "u nas <tak nazywa lozko rodzicow>", jeszcze chce dospac, bo slonko nie do konca sie obudzilo i znow placz.
W koncu, udalo nam sie dodrzemac  w 3ke do 8 rano.
Ale to nie byl dobry dzien dla Corek, Jak nie jedna to druga caly dzien wisialy mi na rekach, nawet jak przyszla do Corki1 kolezanka sie bawic, to byl jeden wielki placz.....o to, ze rusza jej krolewny, o to, ze rsza jej zabawki, o to ze nie rusza jej krolewny, o to, ze nie rusza jej zabawek. Pogoda nas nie rozpieszczala, wiec nawet do ukochanego parku pojsc sie nie dalo. Dla chwili ciszy pozwolilam na drzemke Corce1 po 15. Po godzinie pozalowalam tej decyzji, ze zdwojona sila!! placz, lament, szal, ze mama budzi slychac bylo na pewno kilka przecznic dalej....

Maz wrocil wczesnie dzis, na szczescie, bo mi rece odpadaly i mazylam o siusiu w samotnosci.

I tak siedzac i przedluzajac to siusiu, dla chwili samotnosci, uswiadomilam sobie cos co nie wprawilo mnie w za dobre samopoczucie.
Od kiedy urodzila sie Corka1 nigdzie sama, poza praca z domu nie wyszlam!!

Nie bylam bez Corki na kawie z kolezanka, nie bylam bez Meza na drinku, w kinie, na kolacji....

Zawsze jak nie z Mezem, to z Corkami, najczesciej razem...i to nie dlatego, ze nie bylo okazji, ze nie mam z kim. Dlatego, ze.....w sumie nie wiem!!!

Moze raz bylam sama u fryzjera, kilka razy na zakupach szybkich.

Chyba jestem od nich uzalezniona. Kazda jedna chwile i przestrzen zyciowa wypelniaja mi Oni.

Stwierdzilam, ze to nie do konca zdrowe, zdrowe dla mojego zdowia psychicznego, Ze powinnam sie odprezyc. Ze tego mi wlasnie brakuje!!
Kazda mama raz na jakis czas, dla wlasnego zdrwia umyslowego powinna wyjsc z domu, nie do pracy, nie po przyslowiowe bulki, ale sie rozerwac. Tak jak lubi! I to, ze ja lubie wychodzic z Mezem, lubie wychodzic z Corkami. Musze na nowo polubic troche bycie bez nich, dla siebie.

I tak wolam do wszystkch Mamus, w kazdym wieku i na kazdym etapie rodzicielstwa. Nie zapominajcie o sobie, O tym, ze czas spedzony osobno, na pewno pozwoli jeszcze bardziej cieszyc sie tym czasem razem,! Pozwoli, nam docenic bardziej sama siebie i chwile spedzone z rodzina. Da nam szanse na doladowanie akumulatorow, zeby w takie dni jak dzis byl u mnie, nie musiec marzyc o chwili samotnosci, chociazby w WC! Na pewno warto!

Ja tez to kiedys zrobie....kiedys....jak tylko ssak, bedzie mniej do mnie przyssany.....Obym wtedy o tym nie zapomniala!! Chodz nie sadze, bo znow obudzi mnie placz Corki i dzien bedzie na rekach, wtedy sobie przypomne!!

Wiem, ze juz lipec, ale dopisuje na moja liste postanowien noworocznych! Wyjsc z domu, dla siebie, bez Meza, bez Corek!! Byc troche samolubna!
Obym dotrzymala tego postanowienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz