środa, 21 października 2015

Ugotujmy! Zupka Dla Mlucha z Dyni Piżmowej

Polecam!! A jak dodać troche kolendry, curry i chilli, ciut soli, to cala rodzina sie naje!!!
Sezon jesiennych  Dań z Dyń

TU

Baby Food! Butternut squash soup. http://cookingberrymama.blogspot.com/2015/10/baby-food-butternut-squash-soup.html

Kiedy Córka Jeść Zaczyna

No wiec nadszedł ten czas, czas kiedy moje cycusiowe niemowle zmienia sie w bobasa, bobasa co zaczyna smakować świat.
Najnowsze badania WHO niemowleta do 6miesiaca zycia powinny byc karmione tylko i wylacznie mlekiem, najlepiej matki, ale nawet jak MM to i tak mlekiem. Pokarmy stale nalezy wprowadzac po 6 miesiącu, a do 12 miesiaca życia mleko moze nadal byc głównym źródłem pokarmu.
Z Corka1 czekalam do 4miesiaca, nie bylo wtedy takiej "nagonki " na 6mcy, ja sama bylam niecierpliwa i jak naszybciej chcialam przeskoczyc do kolejnego etapu, do tego Corka1 byla duza i silna dziewczynka i byla juz wg wytycznych gotowa na zaczecie jedzenia.
Z Corka2 czekalam do tych 6mcy, ona jest delikatniejsza, u niej jakos nie widzialam takiej potrzeby, do tego bardziej sie doedukowalam.
I tak nauczona starsza Córką chcialam zaczac od kleiku ryzowego na jej codziennym mleczku, pozniej dawac calkiem zmielone owoce, warzywa, zupki...Corka1 na kazda taka łyżeczkę az sie trzęsla, każdą jedną przyjmowala jak coś nalepszego na świecie,  posilki byly nagroda jakich mało.  I tu jakież mnie trafilo zdziwienie jak Corka2 okazala sie być.....hmmmm, wybredna! Nie chetnie buzke otwierala na pierwsze papki, wrecz ja odrzucało, czy to byl kleik, czy owoc czy warzywo. Myślę sobie nic na siłę!  Ale jakoś temat trzeba rozpracowac. Wzielam do ręki książkę i ulotki od HV na temat metody "Baby lead weaning " mowiecej o opuszczeniu etapu ciapek, paciek i łyżeczek. Wczytalam sie w temat i postanowilam, ze raz kozie śmierć.  W koncu Corka2 jak miala 6mcy to tez juz do rączki jedzenie dostawala. Moze tak wlasnie sie dzieje, jak sie pozniej wprowadza, dzieci chca juz konkretów a nie czegos o bliżej nie określonej konsystencji.
I za ta myślą idąc,  dalam banana kawalek rozgnieciony widelcem, była znana mi mina "bleeeee", wzielam tego samego banana do reki, kawalek dalam jej a reszte ja trzymalam tak zeby gryzla. Jakie bylo moje zdziwnie, z jak wielkim smakiem dziaselkami (nie ma jeszcze ząbków ) zeskrobywala i pieknie polykala lolejne kawalki banana. Następnego dnia dostała kalafior i slodkiego ziemniaka ugotowane na parze. Pozniej marchew i tak juz poszło!  Uwielbia to, je pieknie.....tzn....hmmm...wiem ze czesc zjada.  Wielu rodziców zadaje pytania " i sie nie krztusi??" Moji najbliżsi z niedowierzaniem podchodzili, ze przecież może sie udusić!  Nic bardziej mylnego,dziecko male ma naturnalny odruch wymiotny i jak cos zaczyna przeszkadzac to to zwroci. Sprawdzilam to juz na starszej Córce, tez wowczas wzbudzalam poruszenie, ze przecież ona jeszcze za mala zeby takie cale jeść.   Nigdy nie wolno zostawiac dziecka samego z jedzeniem, zawsze jestem obok,  zawsze w gotowości,  owszem ze starsza zdazalo się,  ze przez jej zachlannosc musialam wlozyc palec w gardło i pomóc ale żadko i jakos mnie to nie przerazilo nigdy. Mala jakos tak umie wymemlac wszystko twardymy dziaselkami,ze sama robi sobie papkę :)
Jedyny minus takiego jedzenia to, to ze dziecko o niesokordynowanych jeszcze ruchach je samo! O ile w domu nie przeszkadza mi to jak wyglada Corka2 i pokój i czesto ja takze po takim posiłku. A wyglada....artystycznie ;) o tyle poza domem nie za fajnie takie eksperymenty. Ciężko z obiadkiem szczególnie, bo owoce to jakos pół biedy, chyba bardziej smakuja i pilnuje zeby sie nie zmarnowały. Wiec tak czy siak postanowilam ja przekonac jakos do papek, zeby moc poza domem jej dac obiadek. Lubimy na cale dnie wybywac i tak jest wygodniej.
Staram sie tylko sama gotowac dzieciom. Sloiczki to dla alternatywa podbramkowa. Nie wierzę, ze to najlepsze co moza dziecku dać,  że sama nie dam rady zbalansowac posiłku dla takiego maluszka. Bzdura! Jak pojade do farm shop i wybiore piękne organiczne,  sezonowe warzywa i owoce,poczytam co ile zawiera to naprawde sama jestem w stanie duzo lepiej ugotowac dziecku. Do tego dochodza walory smakowe, bez soli i cukru oczywiscie ale odpowiednimi ziolami, odrobina masla, oliwy (nie tylko dla smaku, niektore witami rozpuszczaja sie wlasnie w tlusczu, wiec bez tluszczu organizm nie jest w stanie ich tak wchłonąć jak można) moza maluchowi wyczarować bajecze dania :)
Uwielbiam gotować dla Corek, wiem wtedy co tak naprawde i w jakiej ilosci jedzą.  Poszerzam im horyzonty smakowe i wprowadzam co raz nowe doznania. A sloiczki, poza tym ze sa naprawde podreczne, to jednak sa strasznie mdle, podobne w smaku  i konsystencji jeden do drugiego i zageszczane kleikami zapychajacymi żołądek i oklejajacymi zabki.
I udalo mi się za którymś  razem przekonac Corke2 do zupki, jedej drugiej  i tak poszło :)
Po malutku, po wolutku. Nadal woli BLW i jak najbardziej mamy zamiar się tego trzymać; jedak na przemian ze znaną od zawsze metoda zupek :).

Bede wrzucać co jakis czas przepisy na zupki, tak zebh dac wam jakieś pomysły :)

Tu wiecej o BLW:

http://www.babyledweaning.com/

 

wtorek, 20 października 2015

Kolczyki??????

Jakis czas temu kolezanka, z ktora dawno nie rozmawialam, zaczela chwalic urode moich Corek. Nie powiem, polechtalo to moje Ego Dumnej Mamy. Jednak zaraz po tym zadala pytanie, od ktorego az mnie scielo z tropu "Dlaczego Twoje Corki nie maja jeszcze przeklutych uszu?? Nie wiesz, ze teraz najlepiej?? Pozniej beda starsze, beda pamietac bol?? Czemu pozniej chesz je meczyc?? Czy nie lepiej jak teraz, malutkie?? Wygladalby jak krolewny :) ". Na szczescie pytanie zadane bylo przez droge elektroniczna, kolezanka nie zobaczyla mojej szczeki, ktora zbieralam z podlogi, nie zobaczyla jaka sie zrobialm czerwona, ze zlosci. Odpowiedzialam tylko, ze taka juz ze mnie wyrodna matka, ze wole aby dzieci cierpialy jak beda starsze.

Zaczelam drazyc temat, przegladac zdjecia coreczek znajomych na FB i zastanawiac sie czy to naprawde tylko ja jestem inna??
Dobre znajome znaja moje zdanie na ten temat, bardzo dobrze. Nie balam sie wyrazic swojej opinii na glos jak padal temat przeklucia uszu dziecku, niemowleciu. Nie boje sie tego napisac otwarcie tu i teraz i raz na zawsze zaknac ten temat z mojej strony.

NIE PRZEKLUJE USZU MOIM CORKOM W TYM WIEKU. Dlaczego??
A no dlatego:

1. Jest to NIEBEZPIECZNE, NIEZDROWE.
Dlaczego niezdrowe, a wiec kazdy, nawet najbardziej zloty kolczyk zawiera chociazby sladowe ilosci Niklu. Nikiel jest to metal wysoce uczulajacy, wprowadzenie go do otwarej rany u tak malego dziecka moze powodowac nieodracalne skutki alergiczne, nawet nie teraz a za 5 czy 10 lat. I to nie sa tylko alergie skorne, ale takze astmy, zapalenia blon sluzowych i inne. Wiecej o tym TU , JAK I TU , I TU , TU i tak wklejac bym mogla bez konca.
Dlaczego niebezpieczne. A no wezmy takiego niemowlaka, poznaje swiat, kreci sie na brzuszku, czolga sie, raczkuje...wchodzi wszedzie, najpiew glowka, macha zabawkami bez opamietania, przy buzce. A tu naprawde nie trudno jak cos sie zachaczy, zaplacze, zawiesi, maluszek pociagnie i tragednia gotowa.
A jak nie niemowle, to taki bobas, on znow odkrwya swoje cialo, szarpie za wloski, nos, palce i uszy! szarpnie, pociagnie i bach! kolczyk albo uszko moze naderwac/rozerwac albo wypiac sie, ucha nie naruszone, co za szczescie!! Naprawde?? A co bobas robi z tym co wyladowalo w raczce?? Wklada do buzki! Polylka......
Nie niemowle, nie bobas?? No to taki przedszkolak..... Wiec spadnie gumka z wlosow, w trakcie swietnej zawaby, zaplacze sie niteczka o kolczyk, maluch zrywa ta gumke, zeby mu poprawic i AAAAA nadrywa uszko. Nie?? no dobra, biega w przedszkolu, bawi sie w berka, kolezanka lapie, nie trafia w ramie, zachcza bluzka o kolczyk a nasza pociecha biegnie przeciez....ucho naderwane. Nie?? no dobra, kto ma 3 latke w domu, ten wie jakie to to prubuje byc samodzielne, moja np musi wszystko "SAMA!" ubierac sie, rozbierac sie tez. Tu wystarczy guziczek, sznureczek, zamek , wustajaca nitka i juz moze dojsc do tragedji!
I tak tez moglabym wyliczac bez konca.

2. To jest BOLESNE.
Robimy wszystko co w naszej mocy, zeby uchronic nasze pociechy przed calym zlem i bolem tego swiata, najlepiej i na tyle na ile ich wiek tego wymaga.
To dlaczego mam je na taki bol narazac?? Nie wmowi mi nikt, ze to nie boli! Mialam lat 17 jak moje uszy zostaly przebite, przez kosmetyczke, profesjonalnym sprzetem, a i tak bolalo. Nie tragicznie, ja bylam w pelni swiadoma tego i jakos mnie to nie ruszylo, wiedzialam co mnie czeka. A co ma powiedziec taki maluszek??? Jego kochajaca mama, nagle daje jego czesc ciala przebic, halas, bol i jeszcze mam nie dotykac, mam byc dzielna?? Dlaczego??
Ja osobiscie placze przy kazdym jednym szczepieniu moich corek, a wierze, ze jest to w imie ich dobra, a kolczyki po co?? Nie uchronia przed choroba! A bol przeciez sie porwnuje.
Pozniej dochodzi gojenie. Trzeba krecic kolczykiem, rana ruszac, przemywac woda utelniona, zeby sie nie babralo, zeby dochodzilo powietrze do RANY, zeby sie ladnie GOILO. Ja pamietam, ze nie moglam spac kilka nocy na boku, chociaz nic mi sie nie babralo. Jak ja mialaby to wyjasnic Corkom, ze dlaczego ich boli jak ida spac? Dlaczego nie beda mogly sobie znalesc pozycji?? Bo co??

3. Bo jest to tylko z PROZNOSCI rodzicow.
Bo po co kolczyk jest? Dla wygladu! A komu to sie podoba, czyje Ego i Proznosc lechce taki atrybut? Maluszka?? Nie, RODZICA. Dla mojej wlasniej proznosci mam narazac moje dziecko na bol, uszczerbek na zdrowiu?? Wiem nic z tych moze sie nie stac, ale ktos mi to zagwaranuje? Daje to jakas ochorne jak szczepienie, zastrzyki? Daje to cos poza wygladem? Nie!!!

Wiec zawsze jak widze mala dziewczynke z kolczykami i nie wazne czy to kilku miesieczne czy kilku  letnie dziecko, przed oczami mam wlasnie taki obraz.

Wiec bardzo prosze, nie wmawiac mi, ze to jest ok, ze to normalne, ze tak mozna. Ja ci jak sie nie zapytasz nie powiem, ze zle zrobilas, nie wtrace sie. Ale juz wiesz co pomysle.

Jak Corki beda chcialy miec kolczyki, jak beda starsze, na tyle zeby same zadbac o hygiene tego ucha, to prosze bardzo. Ale to bedzie ich swiadomy wybor, ja ich namawiac nie bede, a tym bardziej za nie decydowac.