środa, 16 września 2015

Nie Doceniam Prac Domowych!

Jak to?? Ja nie doceniam?? A jesli ja doceniam to inni moze tak?? Żachnęłam się i zarzuciłam niezrozumienie moich intencji w tekscie o tym, ze pora wrócić do pracy. A nawet udawadniałam,że nie prawda, że doceniam a chodziło mi o coś zupełnie innego.
Ale siedzi mi to w głowie, tak bardzo mi siedzi, że zaczelam rozmyślać. Zaczęłam analizować.
Przecierz jak sprzatam pół dnia, a w koncu usiądę w świeżo wysprzatanym, pachnacym i swiecacym się, duzym pokoju, ze świeżo zaparzoną, aromatyczna kawusia,to doceniam swoja prace jak cholera!....ale tylko te kilka sekund, tylko tę właśnie chwilę, a zaraz przychodzi myśl, ze straciłam pol dnia na sprzaraniu. Tak straciłam.  Że mogłam ten czas wykozystac inaczej! Nigdy nie myślę, ze stracilam pół dnia jak idę z Corkami na spacer do parku, jak siadam z ulubioną książką, jak spotykam sie z przyjaciółmi,czy nawet jak siadam do pracy. Ale jak sprzątam, to tak trace czas! Ze marnuje cenne chwile swojego życia, po to zeby miec poprane,poodkurzane, pozmywane, poukładane. Bo nie lubie jak jest balagan. Nie lubie jak jest brudno. Ale wykonywanie tych prac domowych, zawsze bedzie dla mnie utrata mojego czasu!
Dlatego tak chętnie dzielę się tymi obowiazkami z Mężem.  Dlatego uczę tych obowiązków Corki, no może narazie tylko tą starszą, ale ona juz wie gdzie jest miejsce jakich zabawek. Ze codziennie trzeba wieczorem poukładać na miejsce wszystko, że rano scielimy łóżka, ze kurtki mają swoje wieszaczki, ze buty mają swoją półkę i ze jak wchodzimy do domu to wycieramy nóżki, zeby nie nanieść piachu.
Wie jak wstawić zmywarkę (pod moim czujnym okiem) i pomaga wypakowac suszarkę. 
Nie mam wyrzutów sumienia, że moja 3letnia Corka1 ma swoje juz obowiązki, bo zgodnie z zasada "każdy to musi robić " ona także,  oczywiscie zgodnie ze swoim wiekiem.
I właśnie to "kazdy to musi" króluje. Każdy ma pranie,  kazdy ma naczynia do pozmywania, każdy ma podłogę do odlurzenia,każdy  z nas ma obiad do ugotowania, kazdy z nas ma to samo, w mniejszej lub wiekszej mierze do zrobienia, sa to prace niedoceniane.
Moje babcie, mama, macocha tez mialy i nie nazekaly. Pracowały w domu tak jak każdy inny a poza tym zawodowo. 
Wiec, Tak Nie Doceniam Prac Domowych. Nie jest to dla mnie nic nadzwyczajnego,  nic wielkiego, nic czym można sie szczycić, czym można budować swoje poczucie spełnienia. 
Jeśli komuś to zajmuje cala przestrzeń życiową, jeśli ktoś w tym znajduje spełnienie i nie uważa, ze to tracenie czasu, czasu który mozna bylo spedzic na czymś przyjemniejszym, bardziej wartosciowym dla mnie, co nie znaczy, ze dla tej osoby, to dobrze. Każdy ma wybór i każdego wybór należy,  a wrecz trzeba uszanować.  Kazdy inaczej sie spełnia,  każdy w czym innym znajdzie swoje powołanie.
Jednak dla mnie nigdy to nie bedzie nic tak wielkiego,tak pracochlonnego, zeby mnie zatrzymać przy robieniu tylko tego przez większość mojego życia.  Nigdy mi to nie wystarczy,zebym miala poczucie, ze robię coś co naprawde d
aje mi satysfakcje życiową. Bo kazdy Dom ma to samo do zrobienia.

A teraz dosc pisania! Obiad sam sie nie ugotuje!   ;)

Poranne smutki

Kiedy rano budzi nas placz Córki1, to puerwsza myśl "ooo....wrrrr......grrrrr...." i nagle przez łzy "ja chcę do was!". Mąż ze spokojem latarni morskiej po środku sztormu mówi "to chodz Słoneczko"  (PS jak on to robi?? Jak on na dzien dobry obudzony płaczem, ale nie płaczem żalu a płaczem  "maruda jestem", umie zachować stoicki spokój, opanowanie i kojący głos????). A co na to nasza Corka1? "Buuuuuuuuu, ja chce do was, buuuuuuu" nie słyszy nas, nie chce słyszeć. Płacz trwa i trwa, az Mąż sie ugnina i idzie po nią.  Bo przecierz trzeba ja przynieść,  bo 3letnie nóżki po całej nocy spania sa przemeczone i nie dadza rady przyjść same. Jak przyjdzie, wtula sie lodowatymi stopkami we mnie a słodką główką w Męża i tak błogo prubuje zasnąć.  Ale ale, Męża budzik dzwoni i tu pojawia się płacz "rozczarowanie, rozgoroczyenie i złość ".
"Nie idź do pracy!!!" Ona krzyczy a ja wturuje w duchu. Odrywanie Corki1 z Męża,  utulanie, płacz....budzi to Corke2, ona na szczęście usmiech pt "o już dzień" .
I ten żal poranny, "Czemu tatuś idzie? Słyszę go, robi śniadanko" i płacz i żal i łzy i rozgoryczenie, aż drzwi się nie zamkną .
Jedna myśl moja "i co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem?"
I tylko błaganie, takie wewnętrzne, zeby to nie był ten dzień rozpoczęty lewa nogą. I tak dwie rozcarowane porankiem leżymy w łóżku, wtulone w siebie, usmiechnieta 3my obok,  nie wie o co chodzi, jej jest dobrze, mama jest, siostra jest, slonko świeci, brzuszek pełen wiec jest super....tak super....tak super....ze sie jeszcze zdrzemnę.
Dziś będzie dzień lenia. Dzis dla porawy chumoru nie bedziemy sie spieszyć, bedziemy sie tulic i bedziemy po wolutku zyc....
Na szczescie jest dzis balet, Corka1 w podskokach pokazuje juz co bedzie tańczyć, ja uśmiecham sie na myśl o kawie wypitej w ciszy. A pozniej może park?? Tak zeby po wolutku, po malutku odbudować źle zaczęty dzień!  A po obiedzie beda dzis lody!!!! Nie mala porcja, a duża z sosem czekoladowym! Tak to jest plan! Wstajemy!!

środa, 9 września 2015

Pracujaca Mama

Zaslyszane:
"takie male dziecko to musi byc tylko przy matce"
Pomyslane
"takie male dziecko ma tez ojca ukochanego"
Zaslyszane:
"do przedszkola, toz to stress tylko niepotrzebny"
Pomyslane
"ale super kontakt z rowiesnikami i dzien pelen tylko zabawy"
Zaslyszane:
"Po co do pracy, Twoj maz dosc zarabia"
Pomyslane:
"a to znaczy, ze ja nie moge?"

Kocham Corki, obie, kazda z osobna, naraz i po koleji.
Jednak moje cialo nie funkcjonuje  odpowiednio jesli spedzam 24/7 tylko i wylacznie w trybie"mama" przez dluzszy czas. Moje cialo i umysl zaczynaja sie buntowac. Zaczynaja wypadac wlosy, lamac sie paznokcie, zaczyna zanikac pokarm -to cialo krzyczy. Zaczynam tracic cierpliwosc o byle krnabrnosc Corki1, o dluzszy krzyk Corki2. Zaczynam plakac z powodu kolejnej sterty prania, z powodu braku pomslu na obiad. Zaczynam przekladac sprzatanie domu nad spacer z Corkami - tu sie buntuje umysl.

Co to dla mnie oznacza?? A no ni mniej ni wiecej. Wracam Do Pracy.

Zaslyszane
"po co?"
Pomyslane
"DLA SIEBIE, dla Corek, DLA SIEBIE, dla meza, DLA SIEBIE"

Kiedys padlo pytanie "Co moze robic mama, ktora chce byc z dziecmi a zarazem pracowac?"
A wiec mozliwosci jest masa!!!

Najpierw usiadz i pomysl, co lubie robic? Co mnie uszczesliwia? W czym jestem dobra? Co mi latwo przychodzi? A pozniej dzialaj!
Pomysl 1:
kocham dzieci, zajmowac sie nimi, bawnic, nianczyc.....
Rozwiazanie:
wujek google "become a childminder" https://www.gov.uk/register-childminder-childcare-provider/overview i wsystko jasne, process trwa od 12tygodni do 25tygodni, zalezy od wieku dzieci jakimi chcemy sie opiekowac, w linku wszystko wyjasnione.
Ale to nie dla mnie, kocham dzieci, ale cierpliwosci zyciowej ledwo wystarcza mi na moje ;)
Pomysl 2:
robie tysiace zdjec, szyje dla dzieci/siebie, maluje pieknie. Znajomi lubia kozystac z owocow mojej pracy.
Rozwiazanie:
jak znajomi lubia hmmm, a znajomi znajomych moze tez polubia, i ich znajomi.....zaloz stronke, wrzuc zjecia na instagram, zobacz czy sie obcym znajomym spodoba.....jak kochasz to co robisz, to sie uda!!
To tez nie dla mnie, artystycznie to ja mam dusze stwozona do podziwiania a nie tworzenia.
Pomysl 3:
lubie gadac, lubie kontakty ludzkie, lubie spotykac sie z ludzmi, ale nie chce za duzo sie angazwoac
Rozwiazanie:
kazda kolezanka uzywa kosmetyki, Avon, Tiande, Oriflame itp itd
Nie dla mnie, mam swoje konsultantki, za duza bym byla konkurencja ;)
Pomysl 4:
uwielbiam dbac o siebie, umiem pieknie pomalowac paznokcie, ulozyc wlosy, dobrac make up.
Rozwiazanie:
jak nie mam uprawnien profesjonanych, to w kazdym lokalnym collegu kursow jest jak mrowek, wieczorowe, dzienne, z opieka dla dziecka...trosze poszukac. A pozniej, ile to z nas nie ma czasu/mozliwosci wyjscia z domu z dziecmi....zawsze znajda sie chetne zebys to ty do nich jezdzila.
Znow nie dla mnie....nie umiem powyzszych, to ja takich pan potrzebuje!!
Pomysl 5:
Kocham gotowac, piec, wszystkim smakuje
Rozwiazanie:
mozna by gotowac/piec dla innych, z domu, dla tych co jednak wola prace nie z domu, a czasem gosci maja badz ochote na domowe pierogi
Nie dla mnie, bo raz wyjdze a raz nie i bym rozstroju nerwowego dostala.
Pomysl 6:
Jestem obrotna, lubie konakt z ludzmi, nie boje sie rozmawiac z obcymi, umiem przekonac do siebie, chce sie zaangazowac, jestem dobra w logicznym mysleniu
Rozwiazanie:
ile ludzi potrzebuje pomocy w dobraniu odpowiedniego zabezpieczenia finansowego dla calej rodziny? Cala masa!! wchodzimy w wojka google "how to become financial advisor" i szukamy....i uczymy sie i zaczynamy.
Tak to cos dla mnie...

Mialam szczescie, znalam dobrych ludzi co mi pomogi. Pomogli znalezc rozwiazanie, prace. Takich co dali szanse i uwierzyli w moje mozliwosci,

Jedno co trzeba pamietac, cos co jest najwazniejsze. To nigdy nie bedzie praca od do. To bedzie szukanie czasu, to bedzie zmeczenie, to bedzie siedzenie po nocy, to bedzie "mama musi teraz 20 min popracowac". To bedzie potrzeba cholernej dawki samodyscypliny! Trzeba bedzie sie kopnac w tylek, ze nie ulubiony serial czy ksiazka a poswiecic swoj czas, wolny, ten bez dzieci, ten taki wylapany z prozni codziennosci. Trzeba pamietac, ze to nie bedzie codziennie, ze to nie bedzie latwo, ze to nie bedzie to samo co "nornalna" praca. To nie jest dla kazdego, to nie kazdemu bedzie sluzyc. Ze zawsze taka praca to bedzie dodatek do bycia "mama", ze to bycie mama bedzie nr1. Ze jednak kolega kolezanka po fachu ze starszym dzieckiem/bez dziecka osiagnie wiecej, a ja nie. Trzeba umiec sobie powiedziec "to ok, tak narazie wystarcza i dla mnie przyjdzie pora na kariere".
Ale warto!!
Dla tego widoku wszystkich "pierwszych" chwil Corek. Dla tego wyjscia z domu, zeby zachowac sama siebie.


Warto miec swoj wklad w ognisko domowe, nie tylko przez pranie i sprzatanie. Po co? Po to zeby nie oszalec. Bo ja nie tylko jestem Mama. Jestem tez Kobieta!

Wiec moj urlop macierzynski chyli sie ku koncowi, bo juz tryb "Mama" zaczyna sie przegrzewac i potrzeba mu troszke przerwy ;)