Kiedy rano budzi nas placz Córki1, to puerwsza myśl "ooo....wrrrr......grrrrr...." i nagle przez łzy "ja chcę do was!". Mąż ze spokojem latarni morskiej po środku sztormu mówi "to chodz Słoneczko" (PS jak on to robi?? Jak on na dzien dobry obudzony płaczem, ale nie płaczem żalu a płaczem "maruda jestem", umie zachować stoicki spokój, opanowanie i kojący głos????). A co na to nasza Corka1? "Buuuuuuuuu, ja chce do was, buuuuuuu" nie słyszy nas, nie chce słyszeć. Płacz trwa i trwa, az Mąż sie ugnina i idzie po nią. Bo przecierz trzeba ja przynieść, bo 3letnie nóżki po całej nocy spania sa przemeczone i nie dadza rady przyjść same. Jak przyjdzie, wtula sie lodowatymi stopkami we mnie a słodką główką w Męża i tak błogo prubuje zasnąć. Ale ale, Męża budzik dzwoni i tu pojawia się płacz "rozczarowanie, rozgoroczyenie i złość ".
"Nie idź do pracy!!!" Ona krzyczy a ja wturuje w duchu. Odrywanie Corki1 z Męża, utulanie, płacz....budzi to Corke2, ona na szczęście usmiech pt "o już dzień" .
I ten żal poranny, "Czemu tatuś idzie? Słyszę go, robi śniadanko" i płacz i żal i łzy i rozgoryczenie, aż drzwi się nie zamkną .
Jedna myśl moja "i co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem?"
I tylko błaganie, takie wewnętrzne, zeby to nie był ten dzień rozpoczęty lewa nogą. I tak dwie rozcarowane porankiem leżymy w łóżku, wtulone w siebie, usmiechnieta 3my obok, nie wie o co chodzi, jej jest dobrze, mama jest, siostra jest, slonko świeci, brzuszek pełen wiec jest super....tak super....tak super....ze sie jeszcze zdrzemnę.
Dziś będzie dzień lenia. Dzis dla porawy chumoru nie bedziemy sie spieszyć, bedziemy sie tulic i bedziemy po wolutku zyc....
Na szczescie jest dzis balet, Corka1 w podskokach pokazuje juz co bedzie tańczyć, ja uśmiecham sie na myśl o kawie wypitej w ciszy. A pozniej może park?? Tak zeby po wolutku, po malutku odbudować źle zaczęty dzień! A po obiedzie beda dzis lody!!!! Nie mala porcja, a duża z sosem czekoladowym! Tak to jest plan! Wstajemy!!
środa, 16 września 2015
Poranne smutki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz