Jako, ze dzieli nas od najblizszej rodziny ok 2tys kilometrow, to wlasciwie calkiem jasne i naturalne iz konakt jest inny niz, jakbysmy zyli tuz obok siebie.
To znaczy staramy sie, staramy jak tylko umiemy, zeby byl jak najblizszy :)
Na szczescie nasza najblizsza rodzina rozumie, ze taka sama droga w obie strony i szczegolnie od kiedy urodzila sie Corka jestesmy regularnie nawiedzani przez najblizszych :)
Jak rowniez dbamy o konakt wirualny, bo wiadomo, 2.5latka srednio rozumie kto z nia przez telefon rozmawia, a jak zobaczy takiego romowce "na zywo" to juz wieksze zainteresowanie jest i rozpoznaje lepiej.
Tak samo tlumaczymy jej ze rodzina mieszka w Polsce i pokazujemy zdjecia z naszych pobytow i dbamy o to jak tylko sie da, zeby wiedziala, ze ma kogos poza nami.
W tym roku, pomimo, ze poczatek lutego dopiero, juz mielismy 2 nawiedziny rodziny :) Caly zeszly tydzien z nami spedzil moj Brat2.
Jako, ze Brat2 jest nastolatkiem, dokladniej mowiac, prawie 17latkiem, to zyje w swoim wlasnym swiecie. Jak kazdy jeden nastolatek. Ma swoje pasje co pochlaniaja jego cale bytowanie. I super!! Bo kiedy jest najlepszy czas na szukanie siebie jak nie teraz, na tym etapie zycia....jedyny minus tych jego pasji to to, ze ma dla nas najmniej czasu.
Na Skajpaju rozmawia z nami zadko, bo jako nastolatek, po pierwsze o czym ma gadac z 2.5latka, a po drugie zadko bywa w domu. Niestey i w poprzedenie wakacje jak bylismy w Polsc to akurat byl na drugim koncu kraju na obozie.
Ja mam z nim konakt mailowy, ale wiadomo Corka nie czyta, az tak genialna nie jest ;)
Ostatni raz jak sie widzielismy "na zywo" bylo to w wakacje 2lata temu, Corka wowczas ledwo roczna, miala prawo wujka nie pamietac.
Zdjecia jakie posiadamy Corki z Bratem2 sa wlasnie sprzed tego 1.5roku, a samego Brata2 jeszcze wczesniejsze...wiec hmmm, delikatnie mowic uroslo sie jemu i sie zmienil. Na tyle mu sie uroslo, ze przerol Meza juz. A Maz do niskich nie nalezy.
I tu bylismy ciekawi rekacji Corki na Brata2.
Tlumaczylam, pokazywlam zdjecia. Wiedziala ze to mamy brat, ze to brat Identikosow, z ktorymi bardzo reglarnie na Skajpaju rozmawia. Umie rozpoznac go na zdjeciach....ale no wlasnie, na zdjeciach on jest maly :)
Jak to Corka, cieszyla sie na kolejne nawiedziny, wie, ze bedzie wtedy sporo zabawy, ze bedzie sie wizyta krecila wokol niej, jak to zawsze jest, przy czestych nawiedzinach wszystkich.
Pierwsze zderzenie z rzeczywistoscia nastalo, jak ukazal sie Brat2 na lotnisku, ktos wielki, w kurtce, z duzym plecakiem....kto to?? i, iiiii, iiiii, tuli jej Mame?? Iiiiii daje reke Tacie.....iiiiiiiiiiiii chce wziac Corke na rece!! O nie to juz przegiol!! Noga Mamy, to ostoja spokoju, nie puszczam i na wszelki wypadek, choc do wstydliwych nie naleze, zamke oczy, moze mnie nie zauwazy. Ale ale....mama mowi, ze idziemy do auta...on z nami?? To na wszelki wypadek odrazu zaznacze donosnym krzykiem i lekkim placzem, ze obok mnie z tylu ma siedziec tyko Tatus!!! Nikt inny!! Zeby im jakies glupoty do glowy nie przyszly....
No to siedzimy w aucie, Brat2 obok mnie z przodu, Maz z Corka z tylu (pierwsza podroz Meza w tym aucie, mamy je od wrzesnia, z tylu). Brat2 jak sie odzywa do Corki, to ona zapobiegawczo zamyka oczy i odwraca sie do Meza, tak na wszelki wypadek, jakby nie zrozumial, ze ona nie chce miec z nim nic do czynienia.
Na szczescie Bart2 ma dwoje maluchow w domu i rozumie, ze taki maly czlowiek potrzebuje czasu. Czasu na osowjenie sie, czasu na zapoznanie i kredyt zaufania. Rozumie, ze to nie jego wina, no moze nie bezposednio, a taka natura malego czlowieka....
Caly pierwszy dzien minol na oswajaniu sie z Bratem2. Puki ja lub Maz byslismy obok, to bylo ok. Nawet z wujkiem sie mozna bylo pobawic. Ale jakims nieznanym prawem, jak Maz pojechal do sklepu, ja poszlam siusiu, a Corka nie zauwazayla nieobecnosci naszej odrazu....a Brat2 smial sie do niej w tej chwili odezwac....placz i hysteria taka, ze skonczyla sie tym iz Corka z zalu zasnela we mnie wtulona.
Bart2 na cale szczescie ma cierpliwosci do dzieci wiecej niz ja, niz ja kiedykolwiek w zyciu bede posiadala!!
Cieprliwie, malymi kroczkami Corke do siebie oswajal. Wymyslal zabawy, glupty i zajmowal sie na tyle ile Corka mu na to pozwalala.....
Kiedy sie oswoila do konca....oczywsicie ostatniego dnia!! Ostatniego dnia, sama juz chodzila sie tulic do Bratat2, ciagala do zabawy. Tak to juz bywa.....
Minusy mieszkania 2tys km od rodziny......jedno, Brat2 sam stwoerdzil, ze musi nas czesciej w swoim grafiku zyciowym uwzgeldniac. Zeby ani jedna ani druga, przyszla siostrzenica juz wiecej nie czuly sie przy nim tak nieswojo.....
Mi ta wizyta pokazala, ze Corka jest juz duza dziewczynka, z wlasnym rozumkiem. Jako maluch szla do kazdego i zawsze, moglam ja zostawic a jej bylo dobrze wszedzie....jak to sie maly czlowiek zmienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz