poniedziałek, 9 lutego 2015

Jedynaczka Z Wielodzietnej Rodziny

Maz pochodzi z klasycznie rozumianego pojecia rodzina: mama+tata+dwojka dzieci. (Tesciowa, Tesc, Szfagier i Maz). Ot normalna, az do znudzenia, kochajaca sie, wspieraja nawzajem, klucaca sie w granicach normalnosci rodzina. Rodzina z psem jak dzieci byly male. Niby nic nadzwyczajnego, czesto niedocenianego. A w dzisiejszych czasach wrecz tak normalnego, ze az nierealnego. Nie wiecie jak bardzo sie ciesze z tej normalnosci po jedej chociaz stronie naszej rodziny. Maz wyniosl szacunek, dbanie o druga osobe, pomoc rodzinna, walczenie o rodzine od mamy i taty razem.

U mnie, no coz....u mnie bylo nieco inaczej :)
Ja jestem jedynaczka w swietle biologicznym i prawnym. Moi rodzice maja razem tylko mnie.
Jak mialam okolo lat 3 to sie rozwiedli, dzis po tylu latach zapytani o date rozwodu odpowiadaja : byla zima, a moze juz wiosna....mialas 2 latka, nie chyba juz 4, byl to koniec lat 80 lub poczatek 90....ale zaraz zaraz, w 91 juz mama za maz wyszla, wiec jednak chyba koniec 80....potrzebowalam te dane, do informacji do paszportu Corki...oboje nie mielo pojecia jak to bylo!! Z pomoca przyszla wojskowa precyzja dziadka i jego dzienniki.

Rodzice nie klucili sie o mnie, postanowili razem mnie wychowac, razem a jednak osobno. Mialam miec mozliwosc decydowania z kim bede chciala mieszkac jak podrosne, na poczatek zostalam z mama. Kazde decyzje, od wyboru przedszkola, podstawowki, gimnazjum, przez to czy mam przystapic do I komunii swietej, gdzie i czy mam jechc na oboz/kolonie, po to czy juz pora na komputer/komorke itp nalezala do obojga. Oboje decydowali czy moge isc do kolezanki na noc, do ktorej moge zostaj na imprezie i jak do domu bede wracac. Nie widzialam klutni, nie bylo awantur. Sa inni, zupelnie nie pasujacy do siebie, ale potrafiacy sie zachowac i razem mnie wychowac najlepiej jak to w takiej sytuacji mozliwe.

Mama wyszla ponowie za maz szybko. Chwile pozniej roku urodzil sie im syn a po 3  nastepnych latach corka. Tata ozenil sie jak mialam 10 lat, 2 lata pozniej urodzil sie im pierwsz syn, po nastepmnych 12 latach jeszcze dwoch, bliznieta. Macocha wymarzyla sobie blondyneczke z warkoczykami, a dostala dwoch blondynow w loczkami :)

I takim oto sposobem zostalam Jedynaczka Z Wielodzietnej Rodziny.

Rodzice pomimo wielu roznic, pomimo, ze nie zawsze dobrze sie dogadywalam z cala ich 4....zawsze mi, jak i reszcie dzeci wpajali :Jestescie Rodzenswtem. Nie przyrodnim, tylko po prostu rodzenstwem.
Nie ma bardziej siostra/mniej bo oboje rodzicow sa biologicznie waszymi. Nie, kazdy jest na rowni. Tak wlasnie bylo zawsze!!

Za to dziekuje!!

Pomimo roznic wielu, pomimo tego ze w wieku 12 lat wyprowadzilam sie do taty domu. To Brat1 i Siostra zawsze byli i sa moim rodzesnwtem. Pomimo, ze Siostra nie pamieta zebym wogle z nia kiedykowiek mieszkala, bo miala 3latka jak sie wyprowadzialm. To sa mi bardzo bliscy. Tak samo bliscy jak kazdy brat i siostra z jakim sie wychowujemy codziennie.
Wyprowadzilam sie  do UK malajc lat 20, Brat3 i Brat4 (Identikosy) urodzili sie jak juz mieszkalam w UK. Sa tylko dwa lata starsi od Corki, a dzwonia do mnie regularnie, wiedza, ze jestem ich starsza siostra i kaza Corce mowic do siebie per Wujek ;)  a Maz to ich najlepszy szfagier. Wrecz Brat4 w wakacje usiadl Mezowi na kolana i powiedzial mu, ze go kocha i sie za nim stesknil. Nie rozroznia czy to ze mna czy z Mezem jest spokrewniony, bo i tato nie traktuje Meza jako zlo konieczne a jak syna.

Tak to wszystko dla mnie naturalne, ze jak czytam, slucham ich ktos ma przyrodnie rodzenstwo i nie ma z nim kontatu, ze nie traktuje go jak rodziny, ze nie zna ich. To strasznie zal mi tych ludzi...

Ja wiem, ze nie wszyscy ludzie umieja sie rozstac jak ludzie cywilizowani, ja wiem, ze czesto rozstania sa bolesne i nie kazdy potrafi rozmawiac jak czlowiek inteligenty z osoba z ktora kiedys bylo sie blisko. Stare zale sa wywlekane na wierzch, ze rany sie niektore nigdy nie goja.....ale czemu maja dzieci cierpiec??

Ja i Moje Rodzenstwo jestesmy chodzacym przykladem, ze moze byc inczej!! Ze to od rodzicow zlezy, czy nasze dzieci beda ze soba blisko.
To my uczymy dzieci zycia i Milosci!!

Moj tato nie mogl patrzec na mojego ojczyma, a jednak nigdy mi nie mowil, ze jego dzieci sa gorsze w jakimkiwiek stopniu. Od mamy nigdy nie uslyszalam, ze skoro nie ona urodzila tamte dzieci, to znaczy, ze oni nie sa moimi bracmi.
Od Ojczyma, ani Macochy nidgdy nie uslyszalam, ze skoro nie jestem ich corka, to ich dzieci nie sa moim rodzenstwem.

Do takiej postawy trzeba zgody kazdej strony. Do takiej postawy, trzeba umiec byc osoba dosrosla i uniesc sie ponad caly bol wewnwtrzny dla dobra dziecka. To jest cos co czesto przerasta rodzicow, ktrorzy sie rozstali.

Czasem rodzic co odchodzi, nie utrzymuje wystarczajacego konkaktu z dzieckiem, zeby ono bylo faktyczna czescia jego nowego zycia. Czasem, rodzic z ktorym dziecko zostalo nastawia negatywnie przeciwko nowej rodzinie. Czesto oba przypadki naraz.
Czyli postawy, gdzie to dorosly zabiera dziecku mozliwosc radosci z posiadania rodzenstwa!

W dzisiejszych czasach, takich Jedynakow jak Ja jest coraz wiecej. Nie ma co oceniac ludzi dlaczego sie rozstaja. Nie ma co oceniac, dlaczego tak sie potoczylo nasz zycie.

Rodzenswto ma prawo byc ze soba blisko, pomimo braku bliskosci rodzicow. Rodzenstwo ma prawo do kochania sie, wspierania i bycia dla siebie. Nie waznie w jaki sposob spokrewnione.

Brat to Brat a Siostra to Siostra!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz