Poniedziaki, dla jednych dzien znienawidzony, dla innych ulubiony, dla jeszcze kolejnych taki jak kazdy inny.
Dla mnie inny, po prostu inny.
W poniedzialki Corka jest jedyny dzien w tygodniu w zlobku, Maz w pracy.
Dla mnie to dzien zeby popracowac, w sensie zawodowym. Czasem tej pracy jest masa, czasem duzo mniej....
Jak pracy jest mniej to Maz zawsze mi powtarza "odpocznij!, jestes w ciazy, wykzystaj troche czasu dla siebie"
Jesli ktos z was kiedys pracowal z domu to wie jakie to ciezkie!! Musze usiasc do komputera, musze przejzec papiery, upozadkowac kaledarz, wykonac tysiac telfonow.....w biurze przychodzilam, robilam sobie kawe, wymienilam kilka zdan z kolezanka i kolega z biurka obok i sie wylaczlam az do lunchu.
W domu latwo takie zalozenie przyjac...ale....zaparzam kawe...a tu zlew pelen naczyn po sniadaniu....wiec zanim siade zabieram sie za zmywanie, wowczas zauwarze okruszki od chleba na podlodze w kuchni, kanapki rano Maz robil. To juz szybko odkurze, a jak juz w kuchni, to wjade do jadalni, wczoraj Corka jadla tam kolacje i sprzatala swoj kacik z zabawkami sama. Jak to 2.5latka, posprzatala na swoje sily jak najlepiej, no to zanim odkurze musze wszystko podniesz spod jej kuchni zabawki i stolika, jak juz podniose to odloze na miejsce. Wrzucam klocki duplo do ich pudla, a tam zjaduje figurki z jej Farmy, to wrzucam je do ich pudla. W pudle z Farma znaduje tez ciastoline, to ja odkladam do jej pudla. Natomiast w pudle z ciastolina znajduje 3 puzzle...i takim to sposobem robie porzadek w Corki zabawkach. No moge juz odkurzyc jadalnie, a tu z jadalni do salonu juz szybko. Jak juz w salonie to i korytarz i juz caly dol odkurzam. Odkurzylam, ahh te czarne meble w salonie, kurz widac, to juz szybko "przelece pronto"...
No dobra kawa wystygla :( robie nowa, ale te 5 lykow co zdazylam wypic, juz na pecherz ciezarny naciskaja.
To lece do gory do lazienki. Na wporst schodow jest pokuj Corki. Pidzamka rzucona w samym wejsciu przyklowa moja uwage, to wchodze. Podnosze pizamke, cala mokra od wody, woda rozlana na szafeczce. Wycieram wode. Wtedy zauwazam ksiazeczki za lozeczkiem Corki, odsuwam lozkeczko...a tak o matko i corko!! Pedze po odkurzacz, to juz szybko odkurzam pokoik. A jak juz pokoik corki, to wejde do sypialni naszej takze. A tam, pranie suche na suszarce. To zdjac trzeba i pokuladac odrazu. Wrzucam pidzamke Corki do prania, ahhhhh jak zwykle pranie do wstawienia, To przebieram brudy i wybieram do prania ubrania. Koncze odkurzanie.
W koncu ide to siusiu!! A tam, no coz, Maz nie splukal wczoraj wanny pozadnie, a golil glowe....to myje wanne, a jak juz wanne, to sprzatne cala lazienke juz za jednym zamachem.
No schodze na dol z koszem na pranie i odkurzaczem. Wstwiam pranie i w koncu mam czas na ta kawe!!
Zabieram sie za prace. Chwile pozniej dzwoni Maz, a to znaczy ze jest pora lunchu juz!!. "Czesc misku, jak mija dzionek, co robisz??" "Dopiero usiadlam do pracy" "O to widze, ze odpoczelas troszke, dobrze!! Wykozystaj sobie cisze jak Corki nie ma"..........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz