wtorek, 13 stycznia 2015

Moje Cycki Moja Sprawa

Ostatnio jak boomerang powraca temat karmienia piersia, wszedzie. W prasie, na forach internetowych, na stronch FB a nawet papierz Franciszek na mszy w Kaplicy Sykstynskiej ostatnio to poruszyl.

Jako mama 2.5latki i kobieta w ciazy, czytam, bo mnie interesuje i sie tym tylko stresuje...dlaczego?? Poniewaz kazdy do okola narzuca swoje zdanie. Panuje trend ze "trzeba" "musisz" "powinnas" robic tak a tak. Mamuski na forach maja swoje zdania i je narzucaja, jak z wieloma sprawami My Matki nie potrafimy napisac "moim daniem", "ja bym tak zrobila", "ja uwazam", nie, my potepiamy, wysmiewamy i oceniamy nie znajac sytuacji!!

Czytajac fora internetowe, ogladajac programy w TV  (czy to w UK czy w PL ta sama tendecja), mozemy sie niezle zakrecic. Ta sama Mama co potepia Druga, za to, ze ta Druga nie karmi piersia, co walczy o prawo karmienia w miejscu publicznym; potepi ta Mame co karmi swoje 4,5 6 letnie dziecko nadal. I to potepi i wypowie sie  sposob tak obrazliwy, tak nieprzyjemny, ze az sie przykro robi mi, osobie zupelnie postornnej.

Spoleczenstwo narzuca nam swoje zdanie na kazdym kroku, od tego jak dziecko ubierac, po to jak karmic.

Pamietam jak bedac w pierwszej ciazy, rozmawialam z mama i macocha o karmieniu. Z dwoma najblizszymi mi osobami, do ktorych w takicj sprawam zwroce sie w pierwszej kolejnosci.
Mama trojke dzieci wykarmila do ok roku. Ma jedo zdanie: Tylko karmienie piersia. Nie dopuszcza do swojej swiadomosci innego wyjscia. Mowila, ze nie raz jej sutki poranilismy, ze krew potrafila leciec, ze bolalo, szczegolnie na pozczatku ale, ze jej obowiazkiem jako naszej mamy bylo karmienie nas piersia, ze inaczej by zawiodla...
Z drugiej strony macocha, z 3 swoich dzieci, jedno na piersi dlugo. Pierworodny syn, do ok roku takze. To karmienie wspomina bardzo dobrze, moze cos bolalo, ale tylko na poczatku. Tez po pierwszym dziecku nie wyobrazala sobie innej formy. Zreszta spoleczenstwo nie daje innego wyboru. Sprawy potoczyly sie inaczej jednak, druga ciaza, blizniacza, ona 12lat starsza. Blizniaki urodzone w terminie, ale we dwoje razem wazyli prawie tyle co pierwszy syn sam. Duzo mniejsze, pokarmu nie bylo az tyle naraz, a oboje glodni razem. Mali, zle sie przystawiali, wszystko szlo nie tak jak powinno...byla przemeczona, czula sie jak maszyna do karmienia, non stop ktorys "wisial na cycu" a w domu tato do pracy wrocic musial szybko, do tego jeszcze 12latek, co potrzebuje choc troszke mamy jeszcze. Jakby uroku bylo za malo, Blizniaki po ukonczeniu miesiaca zycia trafiaja do szpitala. Zapalenie pluc, podejzenie zarazenia poszpitalnego pneumokokami. Po dwoch tygodniach walki o zycie dzeci, pokarm zanika. Blizniaki wyzdrowialy, maja sie dobrze....a macocha czuje sie niepelna matka, bo nie moze karmic dzieci. Prog depresji poporodowej...
W koncu udaje jej sie przekonac sama siebie, ze butla krzywdy nie zrobi, ze  butla wykarmi, ze butla to przyjaciej a nie wrog....ale spoleczenstwo mysli inaczej. W oczach polozych i innych mam jest gorsza. Dobrze, ze juz nie w swoich!!

Obie daja mi cenne rady, jak sie przygotowac do karmienia. Np: myc piersi ostrzejsza gabka, zeby sutki nie byly takie wrazliwe, kremowac specjalymi kremamy, zeby byly zawsze dobrze nawilzone, zeby nie pekaly.
Nikt sie mnie nie pyta, czy wogle chce karmic piersia.
Polozna od pierwszej wizyty bombarduje mnie ulotkami i ksiazeczkami na temat karmienia piersia.
Nikt sie mnie nie pyta co ja czuje!!

A co ja czulam? Czulam, ze to moj wybor!!! Czulam, ze to moja sprawa!!
Owszem chcialam sprubowac, ale nie chcialam sie zmuszac do niczego. Mialam podejscie, ze szczesliwa mama to szczesliwe dziecko.
Mam duzy biust, ja go nazywam Babaluny. Balam sie, ze moja coreczka bedzie za mala na takiego babaluna. Balam sie, ze bedzie bolalo. Czytalam na forach, ogladlm programy i rozmawialam z kolezankami karmiacymi. Straszylo mnie wszystko, ze boli, ze dzieci maja klopoty na poczatku, ze beda mi krwawic piersi. Niektore kolezanki robily z siebie bohaterki, ze pomimo iz dziecko wyje (z glodu), ze one wyja (z bolu) to sie nie poddaja. Kilka stwierdzien mi utkwilo w pamieci "a niech ona juz mi te sutki odgryzie, moze tak bolec nie bedzie", "od tego jestem, zeby karmic, to moje najwazniejsze zadanie", "krwiawia mi piersi, nie wiem jak juz przystawic zeby nie plakac z bolu"......
Im blizej bylo daty porodu tym bardziej sie balam.
Byly tez kolezanki, z innej strony: "nie jestem krowa zeby mleko dawac", "mnie to obzydza", "czy ty wiesz jak twoje piersi beda wygladac"......

Postanowilam nie sluchac nikgo!!! Postanowilam, ze bedzie jak bedzie. Kupilam butelki, kuilam mleko, kupilam krem na sutki i powiedzialam sobie "niech sie dzieje wola nieba".
Pokarm sie pojawil w 28 tygodniu ciazy.
Postanowilam, ze jesli bedzie mnie bolalo, ze jesli bede krwawic,jesli Corka bedzie plakac z glodu to dostanie butle.
Postanowilam, nie robic z siebie matki meczennicy, bohaterki narodu. Postanowilam wsluchac sie w swoje cialo i potrzeby dziecka.

Od pierwszej godziny zycia Corki, okazalo sie, ze obie wiemy co robic!! Bolalo, moze cos na poczatku, to uczucie zassania, moze kilka razy zle przystawilam....ale tak to bylo cudownie!!!! Babalun jeden, przynajmniej na poczatku byl wiekszy od glowki Corki ale to nam nie przeszkadalo. Byly to nasze najintymniejsze chwile, cudowne, ciche i takie nasze. Uwielbialysmy je. Tak abrdzo, ze nie potrafilam sie nimi dzielic.
Nie karmilam w restauracjach, kosciolach, parkach. Jak byla taka potrzeba to mialam w butelce siagniete swoje mleko i Corka dostawala. Jesli poza domem bylismy dluzej niz butelka, to karmilam w aucie, u znajomych prosilam o cichy kacik w kuchni/sypialni. Jak mielismy gosci, szlam do pokoju Corki.
Nie widzialam potrzeby eksponowania cyckami na prawo i lewo. Rozmiar babalunow, nie pozwalam mi na dyskretne karmienie a nie chcialam, ani zeby ludzie na okolo, ani sama czuc sie nieswojo, skrepowana.
Karmilam do 8 miesiaca, wtedy Corka sama odstawila cyca zafascynowana jedzeniem rekoma i piciem z kubeczka.

Teraz wlasie skonczylam 28 tdzien ciazy, mleko jest od 2 tyodni juz.
A podejscie, takie samo!!

Co bedzie czas pokaze, to moja sprawa. Moja i Corki2. Nikogo innego. Nic na sile!! Nic na przymus. Nie bede gorsza mama jesli tym razem sie nie uda. Nie bede bohaterka Corki2 jesli bedzie to nam pasowac.

Mamo moja kochana, nie kochalabym cie mniej jakbys mnie karmila butla.

I nikomu nic do moich cyckow!!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz