niedziela, 25 stycznia 2015

Obawy Przyszlej Mamy....NR II

Ostatnio ciezarna, po raz pierwszy, kolezanka z dawnych lat spytala mnie "Czy to prawda, ze dziecko zmienia wszystko w naszym zyciu??"Zadla to z nuta strachu przed nieznanym.... Odpalilam bez zastanowenia "nie no co Ty!!! Nie masz co sie  bac!!!"

Ale zaraz po tym zaczelam sie zastanawiac...I stwierdzilam, ze oklamalam bidule! Oklamalam, ale nie zamierzenie, bo....no wlasnie....

Obawy kiedy zostawalam mama NR I byly, byly ogromne. Byly 3lata temu i sie o nich zapomnialo. Zapomnialo, bo jest teraz inaczej, cudownie inaczej. Corka przewrocila moj swiatopoglad do gory nogami i sprawila, ze jestem inna Soba. Wiec zaraz sie poprawilam "tak dziecko zmienilo u mnie wszystko, doslownie kazdy moj poglad na bycie mama, ale to nie znaczy, ze jest gorzej, nic sie nie boj :) "

Jednak ta rozmowa, zmusila mnie do...do dopuszczenia do mojej swiadomosci pewnej mysli. Mysli, ktora odpieralam juz bardzo dlugo....mysli, ktora byla ze mna, gdzies z tylu glowy od kiedy zwymiotowalam po raz pierwszy, zanim zrobialm test ciazowy, od kiedy moje wewnterzne Ja powiedzialo mi, ze bede Mama NR II!!

Czyli Obawy Mamy NR II.

Nasze Corki sa w 100% chciane, w 100% swiadoma docezja, zaplanowana i przemyslana. Wrecz przekalkulowana, pod wzgeldem wieku naszego, naszych mozliwosci finansowych i punktu w jakim znajduja sie nasze kariery.
Maz stabilna praca, pracodaca, pozadny, placacy mu za uniwersytet, dajacy mozliwosci rozwoju, nowe wyzwania a co dla rodziny wazne, mozliwosc przyzwoitych zarobkow.
Ja mialam w miare spokojna prace, biurowa, 8 godzin, 5 dni w tygodniu. Nie koniecznie sciezka mojej kariery jaka chcialam zachowac, ale stabilna, zarobki tez nie najgorsze. Chcialam zmiany, na wieksze wyzwanie, na budowe karery, ale juz bylo 25lat na karku, juz albo tylko. My zawsze mazylismy o 3 pociech, wiec byla najwyzsza pora na pociechee NR I. Bo jak znajde ta "wymazona prace" bo "jak zaczne i ja budowac kariere" to mysl o dziecku by sie przeciagnela na nieznana przyszlosc. A ta nieznana przyszlosc byla zbyt odlega na 3 dzieckow pod wzgeldem biologicznym. Wiec wykalkulowalismy troche na sucho "teraz pora". Bylismy tuz po slubie, zaczelismy starania...i za pierwszysm razem, sie udalo :)

ALe co sie zmienilo...Zalozenie bylo takie:
1. pracuje do konca  - udalo sie, pracowlam do 37tc, kiedy to juz przez male klopoty z wodami plodowymi, pani doctor w szpitalu zasugerowla, ze juz pora odpoczac.
I na tym sie nasze plany, ze zdezeniem z rzeczywistoscia, zakonczyly ukadac sie jak zalozylismy....

W 42+1 TC przszla na swiat Corka, uparta, nie chcaca sie urodzic :) Wspomagana przez lekarza kleszcami, i wielkim krzykiem oznajmila "Zmienie wasze zycie na zawsze"......pierwsze spojzenie w te wowczac, czarne jak smola oczka, pierwsze przytulenie i juz wiedzialam, ze to jest najwieksze szczesie jak moglo mnie spotkac!!
Jak pani doctor chciala ja zabrac z moich ramion, po moim niludzkim wysliku, zeby sprawdzic, czy tymi kleszczami nikt jej krzywdy nie zrobil, czy przez te brudne wody, ona sobie krzywdy nie zrobila...to moj wzrok musial ciskac pioruy. Pani doctor sie mi tlumaczyla, ze zaraz odda, ze tylko tu ja bierze, ze beda ja ciagle widziala, ze ona naprawde musi...bylam gotowa bronic jej juz wtedy jak lwica, bylam w stanie wstac wtedy i wyrawac ja sporwotem w moje objecia, bo wiedzialam, ze tam jej najlepiej :)

I tak oto zmienila wszystko co myslalam, ze bedzie.....
Myslalm, ze jak skonczy roczek, jak zakonczy sie moj macierzysnki i wychowaczy urop to oddam ja pod opieke paniom do zlobka, ze nie bedzie to zadnej problem, a sama pojde budowac kariere...

Juz w tych kilku minutach po porodzie wiedzialam, ze nie bede umiala!!

Ale przecierz, moja mama z tata mnie oddali, jak mialam ponad roczeka, mam wspaniale wspomnienia ze zlobka/przedszkola, kazde wakacje z dziadkami, jedymi badz dugimi, cos  cudownego...moje rodzenstwo chodzilo, do przedszkola. Mama i tato od zawsze mi wbijali do glowy "kobieta musi byc samodzielna, musi pracowac itp" Wiem, jakie to konieczne, moja mama zostala wdowa w wieku 40kilku lat, kiedy miala w domu jeszcze 13 latka i 10 latke...jakby byla mama siedzcaca w domu, to by nie miala czego do garnka wlozyc.
Moja macocha wrocila do pracy, za kazdym razem po ok 10miwsiacach od urodzenia. Bo jej praca tego wymaga, jaby nie wrocila, to by "wypadla z obiegu"....

A mi sie serce kroilo na sama mysl, ze to obca kobieta bedzie widziala "pierwsze kroki, slowa, kupki na nocnik". Ze to ktos inny mialby ksztaltowac Corke a nie ja i jej tato!!

W tej krotkiej chwili, juz wiedzialam, znajde wyjscie!! Znajde taka prace, zeby byc aktywna zowodowo, ale byc mama na clay tetat!! Do mnie beda nalezec "pierwsze kroki, slowa, kupki..." do mnie i Meza!! Udalo sie....Nie balam podjac sie podjac wyzwania...a zarazem, moje obawy mamy NR I sie calkiem zmienily...

Nie mowie juz o zalozeniach typu "moje dziecko nigdy nie bedzie, moje dziecko zawsze bedzie" te zalozenia od poczatku byly wystawione na wielka prube :)
Juz ich nawet nie pamietam, pamietam tylko, ze niektore byly absurdalne i dla mnie metody ich egzekwowania, co wczesniej wydawaly mi sie logoczne i normalne, okazaly sie nieludzkie.

Teraz obaw powinno byc niby mniej.....bo to juz 2raz, bo wiem czego sie spodziewac itp...

A jest zupelnie inaczej!!!!
Jest teraz jeszcze gorzej. Wtedy bylam nigczego nie swiadoma!!

Teraz obawy sa realne, tak   realne, ze wypieralam je tak dlugo, zeby o nich nie myslec tak dlugo jak sie tylko dalo.

Obawy
1. Jak zareaguje Corka1 na Corke2. Niby wie, ze mama ma siostrzyczke, male baby w brzuszku. Niby wie, ze bedzie "big sister, best friend" jak to sama okresla. Ale co 2.5latla moze tak naprawde rozumiec?? Jak zareaguje, ze nie jest juz w centrum uwagi?? Jak zareaguje, ze musi sie mama; co tam mama, ze musi sie TATA dzielic????
2. Jak damy rade w nocy, jak Corka2 bedzie sie budzic z placzem, czy nie bedzie budzic Corki1?? Fakt Corka1 ma swoj pokuj, tam spi, Corka2 narazie bedzie z nami, ale sciany z papieru. A wiadomo niewyspana 2latka, to horoor, koszmar za dnia i normalnie swieta wojna w domu!!
3. Jak dam sobie rade w dzien, jak Corka2 bedzie przy cycu, a Corka1 bede akurat musiala kupke?? Sama nie pojdzie...
4. Jak dam sobie rade na zakupach?? Corka1 ma silna potrzebe zwiedzania kazdego zakamarku sklepu, czy zrozumie, ze musimy sie pospieszyc, bo Corka2 jest glodna/ma pelna pieluche...albo po porstu mama nie ma dzis sily...
5. Jak Corka1 byla mala, jak spala a ja bylam wymeczona, to spalam z nia...teraz nie bede mogla. Jak ja dam rade??
6. Jak Corka1 bedzie chora, jak dam rade z nimi dwoma w domu??
7. Czy wystarczy mi cierpliwosci??
8. Czy Corka2 nie bedzie poszkodowana, za malo uwgai, bo nigdy (poza 2 dniami w tygodniu, tylko w dzien kiedy Corka1 jest w zlobku) nie bedzie miala mamy tylko dla siebie. NIgdy nie bede miala dla niej tyle czasu co mialam dla Corki1. Nie dostanie tego samego co Corka1.
9. Czy Corka1 nie bedzie poszkodowoana?? Bo juz nigdy nie bedzie miala tyle uwagi mamy co do tej pory.
10. Czy bede miec czas na posprzatanie, prace, na zrobienie z siebie czlowieka  (wlosy, ubrac sie, make up??)
11. Czy bede miec sile na powyzsze nawet jak czas znajde??
12. Czy bede miec czas na chwile dla siebie? Ksiazka, ciepla kawa?? Nie mysle nawet o innych przyjemnosciach.....
13. Czy bede w stanie je obie dopilnowac, bez wrzaskow, bez nadmiernych kar??

Jak widac, wiekszosc punktow,tych jest "kiedy bedziemy same, a Maz w pracy"......i tu dochodza inne punkty:

14. Czy zjadziemy  z Mezem czas dla nas?? Na kino, spacer, kolajce, intymnosc??
15. Czy Maz bedzie mial cierplisowc do nas, zeby nadal byc ta nasz ostoja spokoju, opanowania i dobrego chumoru??
16. Czy Maz bedzie mial sile mi pomagac w nocy tak samo jak to bylo z Corka1??

A najgorsza obawa ze wszystkich, taka, ze az sie boje ja pomyslec, a co dopiero napisac....

17. Czy pokochamy Corke2 tak samo?? Czy damy rade, pomnozyc nasza milosc rowno?? Czy ona tez bedzie naszym oczkiem w glowie?? Naszym centrum wszechswiata??


Jak to bedzie   czas pokaza...narazie sie obawiam......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz